Asa Akira, Insatiable. Porn – A Love Story

Czasem żeby odbiór jednej dobrej książki nie mieszał się z wrażeniami z kolejnej lektury, należy wcisnąć pomiędzy dwa dobre tomy coś, co doszczętnie przepłucze nasze czytelnicze kubki smakowe. Tak też stało się i tym razem: wziąwszy łyk niesamowitej prozy, oczyściłem głowę literackim odpowiednikiem wody (a może raczej popłuczyn lub plwocin?). Z niekłamaną ciekawością i niewygórowanymi oczekiwaniami zacząłem kartkować memuary gwiazdy porno, znanej jako Asa Akira.

Z czysto poznawczego punktu widzenia, rzeczywiście dowiedziałem tego i owego o zniewalającym masy przemyśle nagości. Po raz kolejny dane mi było zobaczyć świat oczami lowlife’a (wcześniej trafiałem choćby na wspomnienia żon baronów narkotykowych i oczywiście biografię Mansona). Ten margines życia będzie się na blogu od czasu do czasu pojawiał, głównie w charakterze książkowego eksperymentatorstwa – nie ukrywam jednak, że od zawsze interesuje mnie to, co leży gdzieś poza normalną, poczciwą egzystencją w złotym środku na skali intensywności bytu.

Sądząc po tytule, należałoby się spodziewać historii miłosnej z branżą porno w tle. Tyle tylko, że dostajemy raczej produkt miłościopodobny, nafaszerowany akapitami seksualnych ekscesów, które dzisiejsza retoryka ochoczo i z niewinną miną myli z feministycznym wyzwoleniem. Tom przede wszystkim więc normalizuje porno i stara się wymościć mu w głowach publiczności miejsce zaraz obok realiów muzyki i kina. To osobiście zmusza mnie do wymiotowania na każdą stronę „dzieła”. Odczarowywanie zlokalizowanego głównie w sieci „królestwa rozkoszy”, choć jest naczelnym celem Asy, w moich oczach jedynie wyraźniej zaznacza granicę między zdrowym pożądaniem i całą resztą.

Ponadto, jeżeli seks pozostaje dla autorki tak płytki i mechaniczny jak sugeruje to jej słownictwo oraz dobór środków artystycznych, to Akira sama wystawia świadectwo i diagnozę swojej rzeczywistości. Próżno tu szukać pięknych historii czy odkrywczych tez, o ile czytanie innych woluminów można na ogół porównać do oglądania telewizji, o tyle tekst „Insatiable” możemy zestawić z godzinami spędzonymi bezproduktywnie na oglądaniu porno – co z tego, że skrytego za literkami? Prognozuję, iż niedługo wydawanie książek będzie naturalnym krokiem na drodze każdej gwiazdy filmów dla dorosłych, już dziś możemy zauważyć swoisty początek tego trendu. Bo kim mają zostać zużyte i przestarzałe panie po wieńczącej karierę fazie gangbangów? A coś przecież trzeba robić!

Z pewnością nie będę śledził pisarstwa Azjatki w przyszłości, nawet by zobaczyć czy wreszcie przekonała się, że książka to jednak coś więcej niż typowy dziennik o ćpaniu, kradzieżach i last but not least, uprawianiu seksu. Niekiedy warto zadbać o architekturę świata przedstawionego – opisy i takie tam… inaczej i tak płytka rzeczywistość sexworkerów staje się jeszcze bardziej oderwana od codzienności szarego człowieka, a tym bardziej oczekiwań bibliofilów. Całe szczęście wątpię, by pisarka miała jeszcze więcej asów w rękawie oprócz opisywania swojej wycieńczającej pracy. Kilkukrotnie trafimy tu na fragmenty usprawiedliwiające życiowe wybory, a to wysoką gażą, a to przyjemnością, a to jeszcze czymś innym – koniec końców, całość maluje jednak raczej przykry i smutny obrazek słabego, choć pozornie ekscytującego życia, które na dodatek wypełnia po brzegi przezroczysty i prostacki humor kolegów i koleżanek z planu. Do tego kulminacją groteskowości opisywanej tu profesji staje się rozdział napisany w konwencji listu, adresowany do przyszłego dziecka.

Trzeba też jednak przyznać, że przewracając strony można napotkać kilka naprawdę zaskakujących informacji (z przyzwoitości nie zdradzę „szczegółów”). Trafiły do mnie również interludia w postaci haiku o przygodach „aktorki” – tu zdarzyło mi się uśmiechnąć. Nie polecam, a nawet przestrzegam, na świecie jest mnóstwo ciekawych książek, tę jedną można sobie odpuścić.

Dodaj komentarz